- Jest to możliwe między innymi dzięki sprzedaży mieszkań, które wróciły do oferty w związku z rezygnacjami - poinformował PAP Józef Wojciechowski, przewodniczący rady nadzorczej i większościowy akcjonariusz J.W. Construction.
- Mamy sporo takich klientów, którzy z różnych powodów nie mogą odebrać mieszkań, na które zawarli przedwstępne umowy sprzedaży. Możemy sprzedać te mieszkania taniej - powiedział Wojciechowski. Jednocześnie nie spodziewa się on dużego spadku cen mieszkań na rynku.
- Jeśli utrzyma się obecne tempo wzrostu PKB, a tak prognozuje większość specjalistów, to nie sądzę, aby ceny mieszkań mocno spadły - powiedział.
- Styczeń, podobnie jak ostatnie miesiące zeszłego roku, był kiepski pod względem liczby sprzedanych mieszkań. Natomiast w lutym odnotowaliśmy wyraźną poprawę, w marcu obserwujemy kontynuację pozytywnego trendu. Jeśli utrzymamy sprzedaż na podobnym poziomie, to druga połowa tego roku w naszej branży powinna być naprawdę dobra - powiedział Wojciechowski.
- Sprzedaż w ostatnich dwóch miesiącach wskazuje na wyraźne odbicie. W lutym sprzedaliśmy około 50 mieszkań, jest to wynik satysfakcjonujący w obecnej sytuacji gospodarczej - dodał.
- Być może niebawem dojdzie do konsolidacji rynku, ale na mówienie o niej jest jeszcze za wcześnie. Dziś należy raczej uważnie przyjrzeć się swojej firmie, posprzątać po tym trudnym okresie własne podwórko, niż robić porządek w innej spółce - powiedział Wojciechowski. - Myślę, że o konsolidacji będziemy mogli mówić dopiero pod koniec tego roku. Myślę, że może to być dobry okres na zakupy - dodał.
Przewodniczący poinformował, że przejmowanie konkurencyjnych przedsiębiorstw nie jest w tej chwili atrakcyjne dla J.W. Construction.
- Mamy dość duży bank ziemi, który pozwala na wybudowanie kilku tysięcy mieszkań. Przejmowanie innych spółek niewiele nam pomoże - poinformował Wojciechowski.
- Mamy dobrze zorganizowane struktury i dziś musimy sobie tylko odpowiedzieć na pytanie czy budować więcej, czy mniej. A to znowu zależy od tego, jak będzie postępowała sprzedaż mieszkań, które mamy w ofercie. Konsolidacja w tym momencie niewiele nam pomoże - dodał.
PAP/interia.pl/Środa, 25 marca (15:38)
- Jest to możliwe między innymi dzięki sprzedaży mieszkań, które wróciły do oferty w związku z rezygnacjami - poinformował PAP Józef Wojciechowski, przewodniczący rady nadzorczej i większościowy akcjonariusz J.W. Construction.
- Mamy sporo takich klientów, którzy z różnych powodów nie mogą odebrać mieszkań, na które zawarli przedwstępne umowy sprzedaży. Możemy sprzedać te mieszkania taniej - powiedział Wojciechowski. Jednocześnie nie spodziewa się on dużego spadku cen mieszkań na rynku.
- Jeśli utrzyma się obecne tempo wzrostu PKB, a tak prognozuje większość specjalistów, to nie sądzę, aby ceny mieszkań mocno spadły - powiedział.
- Styczeń, podobnie jak ostatnie miesiące zeszłego roku, był kiepski pod względem liczby sprzedanych mieszkań. Natomiast w lutym odnotowaliśmy wyraźną poprawę, w marcu obserwujemy kontynuację pozytywnego trendu. Jeśli utrzymamy sprzedaż na podobnym poziomie, to druga połowa tego roku w naszej branży powinna być naprawdę dobra - powiedział Wojciechowski.
- Sprzedaż w ostatnich dwóch miesiącach wskazuje na wyraźne odbicie. W lutym sprzedaliśmy około 50 mieszkań, jest to wynik satysfakcjonujący w obecnej sytuacji gospodarczej - dodał.
- Być może niebawem dojdzie do konsolidacji rynku, ale na mówienie o niej jest jeszcze za wcześnie. Dziś należy raczej uważnie przyjrzeć się swojej firmie, posprzątać po tym trudnym okresie własne podwórko, niż robić porządek w innej spółce - powiedział Wojciechowski. - Myślę, że o konsolidacji będziemy mogli mówić dopiero pod koniec tego roku. Myślę, że może to być dobry okres na zakupy - dodał.
Przewodniczący poinformował, że przejmowanie konkurencyjnych przedsiębiorstw nie jest w tej chwili atrakcyjne dla J.W. Construction.
- Mamy dość duży bank ziemi, który pozwala na wybudowanie kilku tysięcy mieszkań. Przejmowanie innych spółek niewiele nam pomoże - poinformował Wojciechowski.
- Mamy dobrze zorganizowane struktury i dziś musimy sobie tylko odpowiedzieć na pytanie czy budować więcej, czy mniej. A to znowu zależy od tego, jak będzie postępowała sprzedaż mieszkań, które mamy w ofercie. Konsolidacja w tym momencie niewiele nam pomoże - dodał.
PAP/interia.pl/Środa, 25 marca (15:38)
Osoby mające szerszy ogląd sytuacji, w jakiej znajduje się budownictwo mieszkaniowe w naszym kraju, biją jednak na alarm. Należy do nich m.in. poseł Andrzej Adamczyk, wiceprzewodniczący sejmowej komisji infrastruktury, który był uczestnikiem konferencji prasowej poprzedzającej giełdę.
- Osoby decydujące o rozwoju muszą mieć świadomość, że kiedy staje budownictwo to wówczas zatrzymuje się polska gospodarka - podkreślał. Obecnie czekamy na propozycję pakietu, który umożliwi szybka realizację inwestycji współfinansowanych z funduszy Unii Europejskiej. Wszyscy mamy nadzieją, że środki te będą głównym czynnikiem pozwalającym przetrwać budownictwu.
Niestety działalność legislacyjna rządu stanowi dziś przedmiot daleko idących obaw.
Wyczekiwane od dawna ustawy dotyczące budownictwa utknęły w ministerialnych gabinetach. Jałowym okazał się efekt pracy komisji "Przyjazne Państwo", kierowanej przez posła Janusza Palikota. Opracowana przez to ciało nowelizacja Prawa budowlanego trafiła pod obrady Senatu, gdzie wprowadzono aż... 51 poprawek. - Można powiedzieć, ż3 zdetonowały one cały projekt (piszemy o tym fakcie również na str. PN3 - przyp. red.) - stwierdza poseł Andrzej Adamczyk.
W tej sytuacji zarówno posłowie opozycji, jak i koalicji rządzącej czekają na projekt rządowy, który uznajemy za wiodący. Jeśli chodzi o nowelizację ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym to jej projekt utknął gdzieś w uzgodnieniach międzyresortowych.
Kluczowe znaczenie z punktu widzenia przedstawicieli firm budowlanych ma dostęp do środków inwestycyjnych.
Czy jest aż tak źle, jak głosi obiegowa opinia? Na polskim rynku coraz większe znaczenie zyskują instytucje pośredniczące w pozyskiwaniu kredytów inwestycyjnych. Należy do nich Upper Finance, firma mającą w swym portfelu ofertę 20 banków. - Obiegowe opinie na temat trudności w pozyskaniu kredytu nie są prawdziwe - stwierdza Iwona Załuska, prezes Upper Finance. Mamy kontakty z bankami, które są zainteresowane ich udzielaniem, pod warunkiem że mają do czynienia z deweloperem o dobrej marce i bardzo dobrze przygotowaną inwestycją.
W pierwszym kwartale br. pośredniczyliśmy z pozyskaniu 6 kredytów na kwotę 150 mln zł. Jednym z nowych instrumentów jest leasing mieszkań pod wynajem na 15 lat, co może stanowić atrakcyjną propozycję dla firm, które mają problemy z pozyskaniem klientów. Banki z reguły chętniej udzielają kredytów na inwestycje o wartości do 20-30 mln zł. Projekty o wartości ok. 100 mln zł mają sporo problemów.
Kryzys nie przyczynił się do radykalnego spadku zainteresowania dużymi mieszkaniami. - Mieliśmy wielu pytających o mieszkania o pow. ok. 70 m kw., trzypokojowe - stwierdza Ziemowit Cyrek z firmy Janbud. Drugą grupę stanowią osoby zainteresowane zakupem niedużych dwupokojowych mieszkań o pow. do 40 m kw. a także niewielkich kawalerek. Nie ma też reguły, jeśli chodzi o domy. Zainteresowaniem cieszą się zarówno te, które mają pow. do 120 m kw., jak i dużo większe - o pow. 200 m kw.
Wielokrotnie na naszych łamach pisaliśmy, że sytuacja rynkowa sprzyja nabywcom mieszkań. Tym bardziej, że mają oni szeroką ofertę lokali gotowych. Na rynku krakowskim bardzo trudno znaleźć mieszkania w cenie poniżej 6 tys. zł za m kw. Są one dostępne jedynie w nieco dalszych lokalizacjach. Krakowski Dom-Bud realizuje inwestycje przy ul. Bohomolca z mieszkaniami o pow. od 30 do 95 m kw. Cena 1 m kw. mieszkania kosztuje tu 5,5 - 6,2 tys. złotych.
Po drugiej stronie Krakowa przy u. Macedońskiej dobiegła końca budowa kameralnego, starannie wykończonego klinkierem budynku z mieszkaniami o pow. 38-72 m kw. W tej lokalizacji ceny są jednak wyższe - 6,4-7 tys. zł za m kw. Atrakcyjną propozycją mogą być mieszkania przy ul. Ślicznej, w inwestycji zrealizowanej przez Instal S.A. (6-7,2 tys. zł). Gotowe apartamenty z pięknym widokiem na południową część Krakowa oferuje Verona Building. Jest to jednak propozycja dla majętnych. Apartament o pow. 120 m kw. w Tarasach Verona przy ul. Armii Krajowej kosztuje bowiem ponad 1 mln zł.
JANUSZ MICHALCZAK
wp.pl/Wtorek, 24 marca (13:44)
Osoby mające szerszy ogląd sytuacji, w jakiej znajduje się budownictwo mieszkaniowe w naszym kraju, biją jednak na alarm. Należy do nich m.in. poseł Andrzej Adamczyk, wiceprzewodniczący sejmowej komisji infrastruktury, który był uczestnikiem konferencji prasowej poprzedzającej giełdę.
- Osoby decydujące o rozwoju muszą mieć świadomość, że kiedy staje budownictwo to wówczas zatrzymuje się polska gospodarka - podkreślał. Obecnie czekamy na propozycję pakietu, który umożliwi szybka realizację inwestycji współfinansowanych z funduszy Unii Europejskiej. Wszyscy mamy nadzieją, że środki te będą głównym czynnikiem pozwalającym przetrwać budownictwu.
Niestety działalność legislacyjna rządu stanowi dziś przedmiot daleko idących obaw.
Wyczekiwane od dawna ustawy dotyczące budownictwa utknęły w ministerialnych gabinetach. Jałowym okazał się efekt pracy komisji "Przyjazne Państwo", kierowanej przez posła Janusza Palikota. Opracowana przez to ciało nowelizacja Prawa budowlanego trafiła pod obrady Senatu, gdzie wprowadzono aż... 51 poprawek. - Można powiedzieć, ż3 zdetonowały one cały projekt (piszemy o tym fakcie również na str. PN3 - przyp. red.) - stwierdza poseł Andrzej Adamczyk.
W tej sytuacji zarówno posłowie opozycji, jak i koalicji rządzącej czekają na projekt rządowy, który uznajemy za wiodący. Jeśli chodzi o nowelizację ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym to jej projekt utknął gdzieś w uzgodnieniach międzyresortowych.
Kluczowe znaczenie z punktu widzenia przedstawicieli firm budowlanych ma dostęp do środków inwestycyjnych.
Czy jest aż tak źle, jak głosi obiegowa opinia? Na polskim rynku coraz większe znaczenie zyskują instytucje pośredniczące w pozyskiwaniu kredytów inwestycyjnych. Należy do nich Upper Finance, firma mającą w swym portfelu ofertę 20 banków. - Obiegowe opinie na temat trudności w pozyskaniu kredytu nie są prawdziwe - stwierdza Iwona Załuska, prezes Upper Finance. Mamy kontakty z bankami, które są zainteresowane ich udzielaniem, pod warunkiem że mają do czynienia z deweloperem o dobrej marce i bardzo dobrze przygotowaną inwestycją.
W pierwszym kwartale br. pośredniczyliśmy z pozyskaniu 6 kredytów na kwotę 150 mln zł. Jednym z nowych instrumentów jest leasing mieszkań pod wynajem na 15 lat, co może stanowić atrakcyjną propozycję dla firm, które mają problemy z pozyskaniem klientów. Banki z reguły chętniej udzielają kredytów na inwestycje o wartości do 20-30 mln zł. Projekty o wartości ok. 100 mln zł mają sporo problemów.
Kryzys nie przyczynił się do radykalnego spadku zainteresowania dużymi mieszkaniami. - Mieliśmy wielu pytających o mieszkania o pow. ok. 70 m kw., trzypokojowe - stwierdza Ziemowit Cyrek z firmy Janbud. Drugą grupę stanowią osoby zainteresowane zakupem niedużych dwupokojowych mieszkań o pow. do 40 m kw. a także niewielkich kawalerek. Nie ma też reguły, jeśli chodzi o domy. Zainteresowaniem cieszą się zarówno te, które mają pow. do 120 m kw., jak i dużo większe - o pow. 200 m kw.
Wielokrotnie na naszych łamach pisaliśmy, że sytuacja rynkowa sprzyja nabywcom mieszkań. Tym bardziej, że mają oni szeroką ofertę lokali gotowych. Na rynku krakowskim bardzo trudno znaleźć mieszkania w cenie poniżej 6 tys. zł za m kw. Są one dostępne jedynie w nieco dalszych lokalizacjach. Krakowski Dom-Bud realizuje inwestycje przy ul. Bohomolca z mieszkaniami o pow. od 30 do 95 m kw. Cena 1 m kw. mieszkania kosztuje tu 5,5 - 6,2 tys. złotych.
Po drugiej stronie Krakowa przy u. Macedońskiej dobiegła końca budowa kameralnego, starannie wykończonego klinkierem budynku z mieszkaniami o pow. 38-72 m kw. W tej lokalizacji ceny są jednak wyższe - 6,4-7 tys. zł za m kw. Atrakcyjną propozycją mogą być mieszkania przy ul. Ślicznej, w inwestycji zrealizowanej przez Instal S.A. (6-7,2 tys. zł). Gotowe apartamenty z pięknym widokiem na południową część Krakowa oferuje Verona Building. Jest to jednak propozycja dla majętnych. Apartament o pow. 120 m kw. w Tarasach Verona przy ul. Armii Krajowej kosztuje bowiem ponad 1 mln zł.
JANUSZ MICHALCZAK
wp.pl/Wtorek, 24 marca (13:44)
Według przedstawicieli firmy, do której należy elektrociepłownia, jest to pierwsza tego typu inwestycja w dużym miejskim systemie ciepłowniczym w Polsce.
Akumulator to zbiornik, który gromadzi energię cieplną w postaci gorącej wody. Wyrównuje pracę elektrociepłowni w ciągu doby, przez co ogranicza ilość spalanego w kotłach paliwa. Tym samym zmniejsza emisję szkodliwych substancji.
- Akumulator gromadzi ciepło, gdy zapotrzebowanie na nie jest mniejsze, a oddaje, gdy jego zużycie rośnie, z reguły rano i wieczorem - wyjaśnił rzecznik.
Vattenfall jest m.in. producentem prądu i ciepła w Warszawie oraz dystrybutorem energii na Górnym Śląsku.
- Akumulator ciepła został zaprojektowany i wykonany przez polskie firmy na podstawie doświadczeń skandynawskich. W przypadku awarii może zasilać ciepłem kilkadziesiąt tysięcy mieszkań przez kilka godzin - wyjaśnił rzecznik firmy, Łukasz Zimnoch.
Oddanie do eksploatacji akumulatora ciepła to pierwszy etap modernizacji Elektrociepłowni Siekierki. Inwestycja ma poprawić bezpieczeństwo dostaw ciepła dla mieszkańców Warszawy. To także regulator w sytuacjach wahającego się zapotrzebowania na ciepło.
Wzorzec zaczerpnięto ze Skandynawii, gdzie takie rozwiązanie stosowane jest powszechnie.
Akumulator ma średnicę 30 m, wysokość 47 m i pojemność ok. 30,4 tys. m sześciennych. Jego rozmiary można porównać np. do olbrzymiego termosu na 150 mln filiżanek kawy albo do 100 tys. wanien ciepłej wody. Moc cieplna akumulatora to 1300 megawatów termicznych.
Według wcześniejszych informacji, Vattenfall przygotowuje się też do innej inwestycji w elektrociepłowni Siekierki. Ma tam stanąć nowy blok energetyczny, przystosowany do technologii wychwytywania dwutlenku węgla, gdy takie technologie wejdą do praktyki przemysłowej.
źródło informacji: PAP
interia.pl/Wtorek, 24 marca (10:22)
Według przedstawicieli firmy, do której należy elektrociepłownia, jest to pierwsza tego typu inwestycja w dużym miejskim systemie ciepłowniczym w Polsce.
Akumulator to zbiornik, który gromadzi energię cieplną w postaci gorącej wody. Wyrównuje pracę elektrociepłowni w ciągu doby, przez co ogranicza ilość spalanego w kotłach paliwa. Tym samym zmniejsza emisję szkodliwych substancji.
- Akumulator gromadzi ciepło, gdy zapotrzebowanie na nie jest mniejsze, a oddaje, gdy jego zużycie rośnie, z reguły rano i wieczorem - wyjaśnił rzecznik.
Vattenfall jest m.in. producentem prądu i ciepła w Warszawie oraz dystrybutorem energii na Górnym Śląsku.
- Akumulator ciepła został zaprojektowany i wykonany przez polskie firmy na podstawie doświadczeń skandynawskich. W przypadku awarii może zasilać ciepłem kilkadziesiąt tysięcy mieszkań przez kilka godzin - wyjaśnił rzecznik firmy, Łukasz Zimnoch.
Oddanie do eksploatacji akumulatora ciepła to pierwszy etap modernizacji Elektrociepłowni Siekierki. Inwestycja ma poprawić bezpieczeństwo dostaw ciepła dla mieszkańców Warszawy. To także regulator w sytuacjach wahającego się zapotrzebowania na ciepło.
Wzorzec zaczerpnięto ze Skandynawii, gdzie takie rozwiązanie stosowane jest powszechnie.
Akumulator ma średnicę 30 m, wysokość 47 m i pojemność ok. 30,4 tys. m sześciennych. Jego rozmiary można porównać np. do olbrzymiego termosu na 150 mln filiżanek kawy albo do 100 tys. wanien ciepłej wody. Moc cieplna akumulatora to 1300 megawatów termicznych.
Według wcześniejszych informacji, Vattenfall przygotowuje się też do innej inwestycji w elektrociepłowni Siekierki. Ma tam stanąć nowy blok energetyczny, przystosowany do technologii wychwytywania dwutlenku węgla, gdy takie technologie wejdą do praktyki przemysłowej.
źródło informacji: PAP
interia.pl/Wtorek, 24 marca (10:22)
Wartość kontraktu do realizacji w latach 2009-2010 wynosi 186 518,999 zł a inwestorem i zleceniodawcą jest firma Braaten+Pedersen plus Partners sp. z o.o. Zgodnie z warunkami umowy, Erbud rozpoczyna budowę galerii Agora Bytom w kwietniu br. 38 proc. kontraktu ? około 70 mln zł wartość robót budowlanych, w tym wykonanie fundamentów i zamknięcie poziomu '0', jest planowane w 2009 roku. Zakończenie budowy stanu surowego przewidziano na wiosnę 2010 roku. Inwestorem centrum handlowego w Bytomiu jest duńska firma deweloperska Braaten+Pedersen działająca głównie na rynku Europy Centralnej i Skandynawii.
Zgodnie z harmonogramem umowy, inwestor planuje otwarcie centrum już w listopadzie 2010 roku. Cieszymy się że z grona najlepszych firm budowlanych w kraju, inwestor do realizacji tak prestiżowej inwestycji komercyjnej w Bytomiu wybrał właśnie firmę Erbud. Uwzględniając nasze wieloletnie doświadczenie przy wykonawstwie projektów centrów handlowych jesteśmy przekonani, że zrealizujemy powierzone nam zdania dochowując najlepszych standardów wykonania. Mam nadzieję, że już za rok na jesieni będziemy mogli wspólnie z mieszkańcami Bytomia świętować otwarcie galerii Agora Bytom ? komentuje Dariusz Grzeszczak, członek zarządu Erbud SA.
Agora Bytom to kompleksowa, wielofunkcyjna inwestycja, składająca się z nowoczesnej galerii handlowo-rozrywkowej oraz sąsiadującego parkingu na 1000 miejsc. W Galerii znajdą się m.in.: wieloekranowe kino, ok. 120 sklepów i punktów usługowych, kawiarnie, restauracje, a także kameralna sala widowiskowa oraz powierzchnie biurowe. Jest to pierwsza w Bytomiu tak nowoczesna inwestycja o charakterze handlowo-usługowym, zlokalizowana w centrum miasta.
źródło informacji: Informacja prasowa
interia.pl/Wtorek, 24 marca (09:54)
Wartość kontraktu do realizacji w latach 2009-2010 wynosi 186 518,999 zł a inwestorem i zleceniodawcą jest firma Braaten+Pedersen plus Partners sp. z o.o. Zgodnie z warunkami umowy, Erbud rozpoczyna budowę galerii Agora Bytom w kwietniu br. 38 proc. kontraktu ? około 70 mln zł wartość robót budowlanych, w tym wykonanie fundamentów i zamknięcie poziomu '0', jest planowane w 2009 roku. Zakończenie budowy stanu surowego przewidziano na wiosnę 2010 roku. Inwestorem centrum handlowego w Bytomiu jest duńska firma deweloperska Braaten+Pedersen działająca głównie na rynku Europy Centralnej i Skandynawii.
Zgodnie z harmonogramem umowy, inwestor planuje otwarcie centrum już w listopadzie 2010 roku. Cieszymy się że z grona najlepszych firm budowlanych w kraju, inwestor do realizacji tak prestiżowej inwestycji komercyjnej w Bytomiu wybrał właśnie firmę Erbud. Uwzględniając nasze wieloletnie doświadczenie przy wykonawstwie projektów centrów handlowych jesteśmy przekonani, że zrealizujemy powierzone nam zdania dochowując najlepszych standardów wykonania. Mam nadzieję, że już za rok na jesieni będziemy mogli wspólnie z mieszkańcami Bytomia świętować otwarcie galerii Agora Bytom ? komentuje Dariusz Grzeszczak, członek zarządu Erbud SA.
Agora Bytom to kompleksowa, wielofunkcyjna inwestycja, składająca się z nowoczesnej galerii handlowo-rozrywkowej oraz sąsiadującego parkingu na 1000 miejsc. W Galerii znajdą się m.in.: wieloekranowe kino, ok. 120 sklepów i punktów usługowych, kawiarnie, restauracje, a także kameralna sala widowiskowa oraz powierzchnie biurowe. Jest to pierwsza w Bytomiu tak nowoczesna inwestycja o charakterze handlowo-usługowym, zlokalizowana w centrum miasta.
źródło informacji: Informacja prasowa
interia.pl/Wtorek, 24 marca (09:54)
Dzięki zmianie w przepisach już w 2010 roku zostanie wdrożony nowy system finansowania budowy i przebudowy dróg krajowych, który ma przyspieszyć realizację inwestycji komunikacyjnych. Projekt nowelizacji ma zostać potraktowany w Sejmie priorytetowo.
- Zadania związane z rozwojem autostrad i dróg krajowych stanowią najważniejszy cel rządu. Będzie to instrument przeciwdziałania negatywnym skutkom globalnego spowolnienia gospodarczego - podkreśla Cezary Grabarczyk, minister infrastruktury.
Fundusz wybuduje drogi
Zaprezentowany w projekcie mechanizm finansowania przewiduje, że środki na krajowe inwestycje drogowe będą pochodzić z KFD.
- Inwestycje wieloletnie w przeważającej części podlegają obecnie finansowaniu ze środków budżetowych i są przedmiotem współfinansowania w ramach wykorzystania środków z budżetu Unii Europejskiej. Przeniesienie tych wydatków do Funduszu pozwolić ma na zwiększenie elastyczności finansowania zadań o okresie realizacji dłuższym niż rok budżetowy - podkreśla Ewa Balicka-Sawiak, rzecznik prasowy Banku Gospodarstwa Krajowego.
- Wadą obowiązującego systemu jest brak elastyczności i rozproszenie źródeł finansowania na jednym zadaniu inwestycyjnym. Gdy inwestycja jest w części finansowana z budżetu, a w części z rezerwy integracyjnej, może się przedłużać proces pozyskiwania środków przez GDDKiA. Wprowadzany system powinien uporządkować i ułatwić proces inwestycyjny - podkreśla Magdalena Jaworska, zastępca generalnego dyrektora Dróg Krajowych i Autostrad.
KFD będzie zajmował się wyłącznie finansowaniem budowy i przebudowy dróg krajowych. Inne wydatki związane z utrzymaniem i zarządzaniem tymi drogami, remontami czy nawet pozyskiwaniem gruntów pod nowe szlaki komunikacyjne mają być pokrywane z budżetu państwa. Reorganizacja Funduszu ma nastąpić w 2010 roku. Jeżeli nowela wejdzie w życie jeszcze w 2009 roku, to wszystkie wymienione zadania będzie musiał tymczasowo wykonywać KFD. Pozwoli to rządowi osiągnąć zaplanowane oszczędności w kwocie blisko 10 mld zł.
Dlaczego lepszym rozwiązaniem byłoby przedłużenie vacatio legis do początku 2010 roku? Jakie będą nowe źródła zasilania KFD? Czy otwarte fundusze emerytalne będą inwestowały w obligacje KFD?
Więcej: Gazeta Prawna 25.03.2009 (59) - str.8
Adam Makosz
interia.pl
Dzięki zmianie w przepisach już w 2010 roku zostanie wdrożony nowy system finansowania budowy i przebudowy dróg krajowych, który ma przyspieszyć realizację inwestycji komunikacyjnych. Projekt nowelizacji ma zostać potraktowany w Sejmie priorytetowo.
- Zadania związane z rozwojem autostrad i dróg krajowych stanowią najważniejszy cel rządu. Będzie to instrument przeciwdziałania negatywnym skutkom globalnego spowolnienia gospodarczego - podkreśla Cezary Grabarczyk, minister infrastruktury.
Fundusz wybuduje drogi
Zaprezentowany w projekcie mechanizm finansowania przewiduje, że środki na krajowe inwestycje drogowe będą pochodzić z KFD.
- Inwestycje wieloletnie w przeważającej części podlegają obecnie finansowaniu ze środków budżetowych i są przedmiotem współfinansowania w ramach wykorzystania środków z budżetu Unii Europejskiej. Przeniesienie tych wydatków do Funduszu pozwolić ma na zwiększenie elastyczności finansowania zadań o okresie realizacji dłuższym niż rok budżetowy - podkreśla Ewa Balicka-Sawiak, rzecznik prasowy Banku Gospodarstwa Krajowego.
- Wadą obowiązującego systemu jest brak elastyczności i rozproszenie źródeł finansowania na jednym zadaniu inwestycyjnym. Gdy inwestycja jest w części finansowana z budżetu, a w części z rezerwy integracyjnej, może się przedłużać proces pozyskiwania środków przez GDDKiA. Wprowadzany system powinien uporządkować i ułatwić proces inwestycyjny - podkreśla Magdalena Jaworska, zastępca generalnego dyrektora Dróg Krajowych i Autostrad.
KFD będzie zajmował się wyłącznie finansowaniem budowy i przebudowy dróg krajowych. Inne wydatki związane z utrzymaniem i zarządzaniem tymi drogami, remontami czy nawet pozyskiwaniem gruntów pod nowe szlaki komunikacyjne mają być pokrywane z budżetu państwa. Reorganizacja Funduszu ma nastąpić w 2010 roku. Jeżeli nowela wejdzie w życie jeszcze w 2009 roku, to wszystkie wymienione zadania będzie musiał tymczasowo wykonywać KFD. Pozwoli to rządowi osiągnąć zaplanowane oszczędności w kwocie blisko 10 mld zł.
Dlaczego lepszym rozwiązaniem byłoby przedłużenie vacatio legis do początku 2010 roku? Jakie będą nowe źródła zasilania KFD? Czy otwarte fundusze emerytalne będą inwestowały w obligacje KFD?
Więcej: Gazeta Prawna 25.03.2009 (59) - str.8
Adam Makosz
interia.pl
Prócz wymienionych tras powstanie także 150 km autostrad i dróg ekspresowych (np. R1 Trnawa - Nitra - Zwoleń - Bańska Bystrzyca) m.in. ze środków publiczno-prywatnych. Nie uda się w przyszłym roku dokończenie D1 z Bratysławy do Koszyc. Wszystkie odcinki otwarte zostaną dopiero w 2014 roku. Wtedy też Bratysława i Koszyce mieć mają połączenie z systemem autostradowym Polski. Jeśli takowy u nas powstanie...
Słowacy chcą w okresie 2007-2013 wydać na drogi 3,2 mld euro z funduszy europejskich. Unia finansuje 85 proc. kosztów prac infrastrukturalnych (dotyczy też modernizacji kolei). Polaków - w tej kwestii od wielu lat wyjątkowo nieudolnych - niewątpliwie zje zazdrość. W przyszłym roku Słowacy zaczynają budowę odcinka autostrady D3 od naszej granicy do miejscowości Kysucké Nové Mesto. Do tego czasu uda się wykupić teren, ukończyć projektowanie i pozyskać pieniądze z UE. Rok później zacznie się budowa odcinka Kysucké Nové Mesto - Żylina. Trasa będzie gotowa w latach 2013-2014. D3 ma się połączyć z drogą do Katowic w 2013 roku. Jeżeli takowa po polskiej stronie zostanie zbudowana...
Słowacy w najbliższym czasie budować będą za unijne pieniądze także drogę ekspresową D2 łączącą Trenczyn z Prievidzą, Zwoleniem, Lučencem i Koszycami.
KOMENTARZ
Wszyscy budują drogi, szczególnie jeśli pomaga w tym Unia Europejska. Wszyscy czynią to szczególnie w dobie kryzysu, bowiem prace infrastrukturalne dają zatrudnienie firmom i ludziom, powodują gospodarczą ucieczkę do przodu. Tylko Polska stoi w miejscu - ciągle zwalnia się odpowiedzialnych za budowę autostrad. Jedynie u nas tak łatwo zablokować prace, tylko w Polsce jest tak durnowate prawo, które wszystko niweczy. My gadamy i ciągle planujemy, Czesi i Słowacy od lat się realnie modernizują.
Krzysztof Mrówka, INTERIA.PL
źródło informacji: INTERIA.PL
Prócz wymienionych tras powstanie także 150 km autostrad i dróg ekspresowych (np. R1 Trnawa - Nitra - Zwoleń - Bańska Bystrzyca) m.in. ze środków publiczno-prywatnych. Nie uda się w przyszłym roku dokończenie D1 z Bratysławy do Koszyc. Wszystkie odcinki otwarte zostaną dopiero w 2014 roku. Wtedy też Bratysława i Koszyce mieć mają połączenie z systemem autostradowym Polski. Jeśli takowy u nas powstanie...
Słowacy chcą w okresie 2007-2013 wydać na drogi 3,2 mld euro z funduszy europejskich. Unia finansuje 85 proc. kosztów prac infrastrukturalnych (dotyczy też modernizacji kolei). Polaków - w tej kwestii od wielu lat wyjątkowo nieudolnych - niewątpliwie zje zazdrość. W przyszłym roku Słowacy zaczynają budowę odcinka autostrady D3 od naszej granicy do miejscowości Kysucké Nové Mesto. Do tego czasu uda się wykupić teren, ukończyć projektowanie i pozyskać pieniądze z UE. Rok później zacznie się budowa odcinka Kysucké Nové Mesto - Żylina. Trasa będzie gotowa w latach 2013-2014. D3 ma się połączyć z drogą do Katowic w 2013 roku. Jeżeli takowa po polskiej stronie zostanie zbudowana...
Słowacy w najbliższym czasie budować będą za unijne pieniądze także drogę ekspresową D2 łączącą Trenczyn z Prievidzą, Zwoleniem, Lučencem i Koszycami.
KOMENTARZ
Wszyscy budują drogi, szczególnie jeśli pomaga w tym Unia Europejska. Wszyscy czynią to szczególnie w dobie kryzysu, bowiem prace infrastrukturalne dają zatrudnienie firmom i ludziom, powodują gospodarczą ucieczkę do przodu. Tylko Polska stoi w miejscu - ciągle zwalnia się odpowiedzialnych za budowę autostrad. Jedynie u nas tak łatwo zablokować prace, tylko w Polsce jest tak durnowate prawo, które wszystko niweczy. My gadamy i ciągle planujemy, Czesi i Słowacy od lat się realnie modernizują.
Krzysztof Mrówka, INTERIA.PL
źródło informacji: INTERIA.PL
Regulator odwołał się od tego postanowienia, ale gdybyście wygrali, to miałoby to znaczenie dla całego rynku, czy nie?
- Dla całego rynku nie miałoby to raczej dużego znaczenia, bo jesteśmy w wyjątkowej sytuacji prawnej. Nasza firma handlowa zaczynała sprzedaż energii prawie dziesięć lat temu. Nie miała jeszcze klientów, ale dostała koncesję na sprzedaż energii elektrycznej. W 2001 roku ówczesny prezes URE zwolnił firmy sprzedaży niebędące pionowo zintegrowanymi przedsiębiorstwami energetycznymi z obowiązku przedstawienia cen do zatwierdzenia, w tym naszą. W 2007 roku, w procesie rozdziału obrotu i dystrybucji, wszystkich naszych klientów przenieśliśmy do tej firmy, która nie miała obowiązku przedstawiania cen do zatwierdzenia i to jest obecny Vattenfall Sales Poland.
Należało się spodziewać, że regulator może się na takie rozwiązanie nie zgodzić.
- Uprzedziliśmy regulatora, co chcemy zrobić. Przygotowaliśmy nawet specjalny wniosek taryfowy, złożyliśmy go, ale otrzymaliśmy decyzję, w której czarno na białym regulator stwierdził, że ponieważ Vattenfall Sales Poland został zwolniony z obowiązku przedstawienia cen do zatwierdzenia w 2001 roku, postępowanie taryfowe jest bezpodstawne. Taką decyzję wydał pan Leszek Juchniewicz, ówczesny prezes URE. A skoro tak, to jak już powiedziałem, przenieśliśmy klientów do Vattenfall Sales Poland, stojąc stanowczo na stanowisku, wspartym decyzją prezesa URE, że nie musimy przedstawiać cen do zatwierdzenia, ponieważ jesteśmy z tego obowiązku zwolnieni.
Jak ocenia pan utrzymanie kontroli nad cenami dla gospodarstw domowych przy jednoczesnym uwolnieniu cen dla odbiorców przemysłowych?
- To jest dziwna sytuacja, a sama regulacja jest zła. Regulator powinien się skupić na tym, żeby zapewnić konkurencyjność rynku, a nie na ustalaniu cen, które są znacznie niższe niż rynkowe i powodują, że nie opłaca się zmieniać sprzedawcy. Tak było rok temu i tak jest teraz, a regulator twierdzi, że rynek jest niekonkurencyjny. Nie jest, ale to nic dziwnego, bo jak może być?
Czy wprowadzenie obowiązku sprzedaży przez producentów do 30 proc. energii w trybie publicznym wzmocni konkurencję na rynku hurtowym? Jeśli ceny dla gospodarstw domowych zostaną uwolnione powiedzmy za rok, to wzrosną nie o 40 proc., jak oczekiwali w tym roku sprzedawcy, a znacznie bardziej? Jaki spadek sprzedaży energii notuje w tym roku Vattenfall w Polsce?
Rozmawiał Ireneusz Chojnacki
Więcej: Gazeta Prawna 25.03.2009 (59) - forsal.pl - str.A8
Regulator odwołał się od tego postanowienia, ale gdybyście wygrali, to miałoby to znaczenie dla całego rynku, czy nie?
- Dla całego rynku nie miałoby to raczej dużego znaczenia, bo jesteśmy w wyjątkowej sytuacji prawnej. Nasza firma handlowa zaczynała sprzedaż energii prawie dziesięć lat temu. Nie miała jeszcze klientów, ale dostała koncesję na sprzedaż energii elektrycznej. W 2001 roku ówczesny prezes URE zwolnił firmy sprzedaży niebędące pionowo zintegrowanymi przedsiębiorstwami energetycznymi z obowiązku przedstawienia cen do zatwierdzenia, w tym naszą. W 2007 roku, w procesie rozdziału obrotu i dystrybucji, wszystkich naszych klientów przenieśliśmy do tej firmy, która nie miała obowiązku przedstawiania cen do zatwierdzenia i to jest obecny Vattenfall Sales Poland.
Należało się spodziewać, że regulator może się na takie rozwiązanie nie zgodzić.
- Uprzedziliśmy regulatora, co chcemy zrobić. Przygotowaliśmy nawet specjalny wniosek taryfowy, złożyliśmy go, ale otrzymaliśmy decyzję, w której czarno na białym regulator stwierdził, że ponieważ Vattenfall Sales Poland został zwolniony z obowiązku przedstawienia cen do zatwierdzenia w 2001 roku, postępowanie taryfowe jest bezpodstawne. Taką decyzję wydał pan Leszek Juchniewicz, ówczesny prezes URE. A skoro tak, to jak już powiedziałem, przenieśliśmy klientów do Vattenfall Sales Poland, stojąc stanowczo na stanowisku, wspartym decyzją prezesa URE, że nie musimy przedstawiać cen do zatwierdzenia, ponieważ jesteśmy z tego obowiązku zwolnieni.
Jak ocenia pan utrzymanie kontroli nad cenami dla gospodarstw domowych przy jednoczesnym uwolnieniu cen dla odbiorców przemysłowych?
- To jest dziwna sytuacja, a sama regulacja jest zła. Regulator powinien się skupić na tym, żeby zapewnić konkurencyjność rynku, a nie na ustalaniu cen, które są znacznie niższe niż rynkowe i powodują, że nie opłaca się zmieniać sprzedawcy. Tak było rok temu i tak jest teraz, a regulator twierdzi, że rynek jest niekonkurencyjny. Nie jest, ale to nic dziwnego, bo jak może być?
Czy wprowadzenie obowiązku sprzedaży przez producentów do 30 proc. energii w trybie publicznym wzmocni konkurencję na rynku hurtowym? Jeśli ceny dla gospodarstw domowych zostaną uwolnione powiedzmy za rok, to wzrosną nie o 40 proc., jak oczekiwali w tym roku sprzedawcy, a znacznie bardziej? Jaki spadek sprzedaży energii notuje w tym roku Vattenfall w Polsce?
Rozmawiał Ireneusz Chojnacki
Więcej: Gazeta Prawna 25.03.2009 (59) - forsal.pl - str.A8
- Mniejszy jest też wybór jeśli chodzi o liczbę realizowanych inwestycji. Za to rozrzut cenowy pozostaje szeroki - od 455 tys. zł za dom w stanie pod klucz w Chotomowie, po 1,9 mln zł za bliźniak w prestiżowym Konstancinie (stan deweloperski) - czytamy w raporcie autorstwa Emila Szwedy i Bernarda Waszczyka.
Co ciekawe, choć mediana ceny domu (to pojęcie umowne - w większości oferta dotyczy segmentów i bliźniaków) spadła z 913 do 817 tys. zł, to przeciętna cena metra obniżyła się o 6,5 proc. - razem z cenami zmniejszył się bowiem metraż oferowanych budynków.
Łatwo o upusty
- To, co poza spadkiem cen wyraźnie rzuca się w oczy, to fakt, że także deweloperzy specjalizujący się w domach jednorodzinnych, wzorem większych firm operujących w segmencie wielorodzinnym, aby przyciągnąć klientów zaczęli stosować różne promocje. Do najczęstszych ekstra dodatków należą oferty wykończenia pod klucz z materiałów klienta oraz projekt, materiały i wykończenie kuchni czy łazienek - czytamy w raporcie.
Zdaniem analityków OF oznacza to, że również w tym segmencie, choć na mniejszą skalę, zapanował zastój - gotowe domy czekają na klientów i skończyły się czasy kupowania domów istniejących wyłącznie na deskach kreślarskich.
money.pl/2009-03-24 07:47
- Mniejszy jest też wybór jeśli chodzi o liczbę realizowanych inwestycji. Za to rozrzut cenowy pozostaje szeroki - od 455 tys. zł za dom w stanie pod klucz w Chotomowie, po 1,9 mln zł za bliźniak w prestiżowym Konstancinie (stan deweloperski) - czytamy w raporcie autorstwa Emila Szwedy i Bernarda Waszczyka.
Co ciekawe, choć mediana ceny domu (to pojęcie umowne - w większości oferta dotyczy segmentów i bliźniaków) spadła z 913 do 817 tys. zł, to przeciętna cena metra obniżyła się o 6,5 proc. - razem z cenami zmniejszył się bowiem metraż oferowanych budynków.
Łatwo o upusty
- To, co poza spadkiem cen wyraźnie rzuca się w oczy, to fakt, że także deweloperzy specjalizujący się w domach jednorodzinnych, wzorem większych firm operujących w segmencie wielorodzinnym, aby przyciągnąć klientów zaczęli stosować różne promocje. Do najczęstszych ekstra dodatków należą oferty wykończenia pod klucz z materiałów klienta oraz projekt, materiały i wykończenie kuchni czy łazienek - czytamy w raporcie.
Zdaniem analityków OF oznacza to, że również w tym segmencie, choć na mniejszą skalę, zapanował zastój - gotowe domy czekają na klientów i skończyły się czasy kupowania domów istniejących wyłącznie na deskach kreślarskich.
money.pl/2009-03-24 07:47
Jedna z tych poprawek w sposób istotny zmienia zadania gmin w zakresie budownictwa. Przewiduje, że to wójt, burmistrz, prezydent będzie prowadził postępowania w zakresie zmiany sposobu użytkowania budynków. Dziś sprawy takie prowadzone są przez wyspecjalizowaną administrację budowlaną - powiatowych inspektorów nadzoru budowlanego.
Nowe procedury
Inwestor, który postanowi zmienić sposób użytkowania obiektu lub jego części, będzie musiał dokonać zgłoszenia do wójta, burmistrza, prezydenta miasta. Będzie musiało ono nastąpić przed zmianą sposobu użytkowania. Zmiana funkcji użytkowej budynku nastąpi, jeżeli w terminie 30 dni od dnia doręczenia zgłoszenia, wójt, burmistrz albo prezydent nie wniesie sprzeciwu w drodze decyzji. Sprzeciw ma być dopuszczalny, jeżeli zamierzona zmiana sposobu użytkowania będzie naruszała ustalenia miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego lub będzie mogła spowodować: zagrożenie bezpieczeństwa ludzi lub mienia; pogorszenie stanu środowiska lub stanu zachowania zabytków; pogorszenie warunków zdrowotno-sanitarnych, albo ograniczenia lub uciążliwości dla terenów sąsiednich.
Sprzeciw gmin
Propozycji Senatu nie akceptują samorządowcy. Ich zdaniem niedopuszczalne jest nakładanie na gminy nowych zadań, bez przyznania im dodatkowych pieniędzy.
- Nikt nie pytał nas, czy gminy są przygotowane do realizacji tych zadań. Na gminy nakłada się nowe zadania, nie przyznając im na ich realizację pieniędzy - mówi Edward Trojanowski, sekretarz generalny Związku Gmin Wiejskich. Jego zdaniem sposób przekazywania gminom nowych zadań może rodzić wątpliwości natury konstytucyjnej.
Zagrożenie uznania nowych przepisów za niezgodne z konstytucją nie jest bezpodstawne. W podobnych przypadkach Trybunał Konstytucyjny wielokrotnie uznawał, że niedopuszczalne jest nakładanie na gminy obowiązków bez przyznania im na nie środków finansowych.
Niewykwalifikowana kadra
Samorządowcy uważają, że do wykonywania nowych obowiązków nie są przygotowane.
- Odkąd wszystkie sprawy z zakresu budownictwa zostały przekazane do powiatów, to w gminach nie ma kadry urzędniczej przygotowanej do takich zadań. Trzeba będzie więc stworzyć nowe komórki i zatrudnić nowych pracowników - uważa sekretarz generalny Związku Gmin Wiejskich.
Kto skorzysta na przyspieszeniu procedury zmiany sposobu użytkowania budynków ?
Jakie będą zmiany w zakresie wysokości i sposobu naliczania kar za nielegalną zmianę sposobu użytkowania budynku ? Kiedy przepisy wejdą w życie ?
Arkadiusz Jaraszek - Więcej: Gazeta Prawna 23.03.2009 (57) - str.10
źródło informacji:
Jedna z tych poprawek w sposób istotny zmienia zadania gmin w zakresie budownictwa. Przewiduje, że to wójt, burmistrz, prezydent będzie prowadził postępowania w zakresie zmiany sposobu użytkowania budynków. Dziś sprawy takie prowadzone są przez wyspecjalizowaną administrację budowlaną - powiatowych inspektorów nadzoru budowlanego.
Nowe procedury
Inwestor, który postanowi zmienić sposób użytkowania obiektu lub jego części, będzie musiał dokonać zgłoszenia do wójta, burmistrza, prezydenta miasta. Będzie musiało ono nastąpić przed zmianą sposobu użytkowania. Zmiana funkcji użytkowej budynku nastąpi, jeżeli w terminie 30 dni od dnia doręczenia zgłoszenia, wójt, burmistrz albo prezydent nie wniesie sprzeciwu w drodze decyzji. Sprzeciw ma być dopuszczalny, jeżeli zamierzona zmiana sposobu użytkowania będzie naruszała ustalenia miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego lub będzie mogła spowodować: zagrożenie bezpieczeństwa ludzi lub mienia; pogorszenie stanu środowiska lub stanu zachowania zabytków; pogorszenie warunków zdrowotno-sanitarnych, albo ograniczenia lub uciążliwości dla terenów sąsiednich.
Sprzeciw gmin
Propozycji Senatu nie akceptują samorządowcy. Ich zdaniem niedopuszczalne jest nakładanie na gminy nowych zadań, bez przyznania im dodatkowych pieniędzy.
- Nikt nie pytał nas, czy gminy są przygotowane do realizacji tych zadań. Na gminy nakłada się nowe zadania, nie przyznając im na ich realizację pieniędzy - mówi Edward Trojanowski, sekretarz generalny Związku Gmin Wiejskich. Jego zdaniem sposób przekazywania gminom nowych zadań może rodzić wątpliwości natury konstytucyjnej.
Zagrożenie uznania nowych przepisów za niezgodne z konstytucją nie jest bezpodstawne. W podobnych przypadkach Trybunał Konstytucyjny wielokrotnie uznawał, że niedopuszczalne jest nakładanie na gminy obowiązków bez przyznania im na nie środków finansowych.
Niewykwalifikowana kadra
Samorządowcy uważają, że do wykonywania nowych obowiązków nie są przygotowane.
- Odkąd wszystkie sprawy z zakresu budownictwa zostały przekazane do powiatów, to w gminach nie ma kadry urzędniczej przygotowanej do takich zadań. Trzeba będzie więc stworzyć nowe komórki i zatrudnić nowych pracowników - uważa sekretarz generalny Związku Gmin Wiejskich.
Kto skorzysta na przyspieszeniu procedury zmiany sposobu użytkowania budynków ?
Jakie będą zmiany w zakresie wysokości i sposobu naliczania kar za nielegalną zmianę sposobu użytkowania budynku ? Kiedy przepisy wejdą w życie ?
Arkadiusz Jaraszek - Więcej: Gazeta Prawna 23.03.2009 (57) - str.10
źródło informacji:
SKOK-i ruszyły właśnie z kampanią reklamową pod hasłem "Nie wińcie nas. Nie jesteśmy bankiem". Towarzyszą mu znane już wcześniejszych kampanii stwierdzenia, że SKOK-i opierają się wyłącznie na polskim kapitale.
W samym ostatnim kwartale 2008 r, gdy polskim rynkiem wstrząsał już kryzys finansowy, SKOK-i pozyskały prawie 50 tys. nowych członków i ściągnęły ponad pół miliarda złotych depozytów.
Zdaniem Gazety Prawnej w 2009 roku SKOKI pozyskają kolejnych klientów i będzie ich ponad 2 miliony (obecnie SKOK-i mają 1,75 mln członków ), co oznacza, że zakresem działania kas objętych zostanie w praktyce więcej niż 8 milionów ludności.
Zdaniem analityków
Statystyki pozwalają wnioskować, że kryzys sprzyja SKOK-om w pozyskiwaniu nowych klientów. W ciągu roku liczba klientów korzystających z ich usług skoczyła o 187 tys., czyli o ponad 11 proc. W tym samym czasie przynieśli oni SKOK-om prawie 2 mld zł nowych depozytów (wzrost o 28 proc.), a suma udzielonych pożyczek wzrosła o 1,7 mld zł (wzrost o 34 proc.).
SKOK-i bezkonkurencyjne!
Główny Urząd Statystyczny, który po publikacji danych za pierwsze półrocze 2008 roku stwierdził, że ryzyko finansowe SKOK zmniejsza konsekwentnie realizowana od wielu lat strategia wzmocnienia potencjału kapitałowego kas, nie tylko w drodze konsolidacji ich zasobów finansowych, ale także dzięki napływowi nowych członków i utrzymywaniu stopy emisji nowych pożyczek poniżej stopy przyrostu nowych i odnawianych depozytów. Dobre wyniki kas za rok 2008 pozwalają twierdzić, że kasy nie są objęte kryzysem, który dotknął rynki finansowe.
INTERIA.PL/Gazeta Krakowska
Niedziela, 22 marca (06:00)
SKOK-i ruszyły właśnie z kampanią reklamową pod hasłem "Nie wińcie nas. Nie jesteśmy bankiem". Towarzyszą mu znane już wcześniejszych kampanii stwierdzenia, że SKOK-i opierają się wyłącznie na polskim kapitale.
W samym ostatnim kwartale 2008 r, gdy polskim rynkiem wstrząsał już kryzys finansowy, SKOK-i pozyskały prawie 50 tys. nowych członków i ściągnęły ponad pół miliarda złotych depozytów.
Zdaniem Gazety Prawnej w 2009 roku SKOKI pozyskają kolejnych klientów i będzie ich ponad 2 miliony (obecnie SKOK-i mają 1,75 mln członków ), co oznacza, że zakresem działania kas objętych zostanie w praktyce więcej niż 8 milionów ludności.
Zdaniem analityków
Statystyki pozwalają wnioskować, że kryzys sprzyja SKOK-om w pozyskiwaniu nowych klientów. W ciągu roku liczba klientów korzystających z ich usług skoczyła o 187 tys., czyli o ponad 11 proc. W tym samym czasie przynieśli oni SKOK-om prawie 2 mld zł nowych depozytów (wzrost o 28 proc.), a suma udzielonych pożyczek wzrosła o 1,7 mld zł (wzrost o 34 proc.).
SKOK-i bezkonkurencyjne!
Główny Urząd Statystyczny, który po publikacji danych za pierwsze półrocze 2008 roku stwierdził, że ryzyko finansowe SKOK zmniejsza konsekwentnie realizowana od wielu lat strategia wzmocnienia potencjału kapitałowego kas, nie tylko w drodze konsolidacji ich zasobów finansowych, ale także dzięki napływowi nowych członków i utrzymywaniu stopy emisji nowych pożyczek poniżej stopy przyrostu nowych i odnawianych depozytów. Dobre wyniki kas za rok 2008 pozwalają twierdzić, że kasy nie są objęte kryzysem, który dotknął rynki finansowe.
INTERIA.PL/Gazeta Krakowska
Niedziela, 22 marca (06:00)
- Sprzedaż wciąż rośnie, ale widać spowolnienie - mówi GP Tomasz Sypuła, prezes Agito.pl, największego pod względem obrotów sklepu w polskim internecie. - Potwierdzam. Sprzedaż nam wzrosła, ale nie tak, jak zakładaliśmy. Trzeba jednak podkreślić, że nie było drastycznego spadku i jesteśmy pozytywnie zaskoczeni - dodaje Agata Czarnowska, rzecznik prasowy Merlin.pl.
Wolniej, ale urośnie
Przedstawiciele największych sklepów są już pewni, że rynek handlu internetowego nie powtórzy wyniku z ubiegłego roku, kiedy - według szacunków - Polacy wydali na zakupy przez internet około 35-40 proc. więcej niż w roku 2007. W sumie, według szacunków, Polacy wydali w ubiegłym roku na e-zakupy ponad 10 mld zł. Choć to wciąż zaledwie kilka procent sprzedaży detalicznej w Polsce, tradycyjny handel nie rośnie tak szybko.
Największe spowolnienie sprzedaży, jak przyznaje Tomasz Sypuła, widać w segmencie elektroniki użytkowej oraz sprzętu gospodarstwa domowego. - Zwolnienie na rynku nieruchomości musiało się przełożyć na mniejszą sprzedaż w handlu - podkreśla.
- Widać osłabienie sprzedaży w branżach związanych z rynkiem nieruchomości. Rok temu sprzedaż w segmentach RTV i AGD rosła o około 50-60 proc., w I kwartale tego roku około 20-30 proc. Natomiast w komputerach jest totalny marazm - mówi GP Piotr Jarosz, prezes spółki Dotcom River, wydawcy serwisu Sklepy24.pl oraz wyszukiwarki sklepów internetowych Kangoo.pl. Zapowiedzią wolniejszego wzrostu był już ostatni kwartał roku 2008. Wówczas sprzedaż też wzrosła średnio o 20-30 proc., a to wynik słaby, biorąc pod uwagę, że ostatni kwartał roku to dla e-sklepów okres żniw.
Spowolnienie sprawia, że w ostatnim czasie upadło kilka sklepów - np. Sirius.pl, a później Znak.pl.
Jakiego rodzaju sklepy internetowe nie ucierpiały w związku z kryzysem? Czy kryzys wyeliminuje oszustów? Co trzeba zrobić, by poprawić bezpieczeństwo e-handlu?
Więcej: Gazeta Prawna 24.03.2009 (58) - forsal.pl - str.A2-3
Michał Fura
interia.pl/Wtorek, 24 marca (06:00)
- Sprzedaż wciąż rośnie, ale widać spowolnienie - mówi GP Tomasz Sypuła, prezes Agito.pl, największego pod względem obrotów sklepu w polskim internecie. - Potwierdzam. Sprzedaż nam wzrosła, ale nie tak, jak zakładaliśmy. Trzeba jednak podkreślić, że nie było drastycznego spadku i jesteśmy pozytywnie zaskoczeni - dodaje Agata Czarnowska, rzecznik prasowy Merlin.pl.
Wolniej, ale urośnie
Przedstawiciele największych sklepów są już pewni, że rynek handlu internetowego nie powtórzy wyniku z ubiegłego roku, kiedy - według szacunków - Polacy wydali na zakupy przez internet około 35-40 proc. więcej niż w roku 2007. W sumie, według szacunków, Polacy wydali w ubiegłym roku na e-zakupy ponad 10 mld zł. Choć to wciąż zaledwie kilka procent sprzedaży detalicznej w Polsce, tradycyjny handel nie rośnie tak szybko.
Największe spowolnienie sprzedaży, jak przyznaje Tomasz Sypuła, widać w segmencie elektroniki użytkowej oraz sprzętu gospodarstwa domowego. - Zwolnienie na rynku nieruchomości musiało się przełożyć na mniejszą sprzedaż w handlu - podkreśla.
- Widać osłabienie sprzedaży w branżach związanych z rynkiem nieruchomości. Rok temu sprzedaż w segmentach RTV i AGD rosła o około 50-60 proc., w I kwartale tego roku około 20-30 proc. Natomiast w komputerach jest totalny marazm - mówi GP Piotr Jarosz, prezes spółki Dotcom River, wydawcy serwisu Sklepy24.pl oraz wyszukiwarki sklepów internetowych Kangoo.pl. Zapowiedzią wolniejszego wzrostu był już ostatni kwartał roku 2008. Wówczas sprzedaż też wzrosła średnio o 20-30 proc., a to wynik słaby, biorąc pod uwagę, że ostatni kwartał roku to dla e-sklepów okres żniw.
Spowolnienie sprawia, że w ostatnim czasie upadło kilka sklepów - np. Sirius.pl, a później Znak.pl.
Jakiego rodzaju sklepy internetowe nie ucierpiały w związku z kryzysem? Czy kryzys wyeliminuje oszustów? Co trzeba zrobić, by poprawić bezpieczeństwo e-handlu?
Więcej: Gazeta Prawna 24.03.2009 (58) - forsal.pl - str.A2-3
Michał Fura
interia.pl/Wtorek, 24 marca (06:00)
Analitycy Royal Bank of Scotland rozpoczęli wydawanie rekomendacji dla Pekao od zalecenia "kupuj". Na zamknięciu poniedziałkowej sesji kurs akcji Pekao wyniósł 89,90 zł.
Analitycy Royal Bank of Scotland rozpoczęli wydawanie rekomendacji dla BZ WBK i PKO BP od zalecenia "trzymaj". Na zamknięciu poniedziałkowej sesji kurs akcji BZ WBK wyniósł 79,50 zł, a PKO BP 23,50 zł.
PAP/interia.pl
Analitycy Royal Bank of Scotland rozpoczęli wydawanie rekomendacji dla Pekao od zalecenia "kupuj". Na zamknięciu poniedziałkowej sesji kurs akcji Pekao wyniósł 89,90 zł.
Analitycy Royal Bank of Scotland rozpoczęli wydawanie rekomendacji dla BZ WBK i PKO BP od zalecenia "trzymaj". Na zamknięciu poniedziałkowej sesji kurs akcji BZ WBK wyniósł 79,50 zł, a PKO BP 23,50 zł.
PAP/interia.pl
Otwarty jest już przetarg na przebudowę amfiteatru. Firmy budowlane mogą składać oferty do końca kwietnia. O wyborze zwycięzcy zdecyduje najniższa cena.
Szacunkowa wartość inwestycji to 38,3 mln zł, z czego 20 mln zł wyłoży Unia Europejska, a resztę miasto. Planowany termin ukończenia prac to koniec kwietnia 2011 r.
W nowym gmachu opolskiego amfiteatru oprócz sceny przeznaczonej na imprezy muzyczne znajdzie się również muzeum polskiej piosenki. Włodarze miasta chcą w nowym obiekcie wystawiać także opery i operetki.
PAP/PulsBiznesu
Otwarty jest już przetarg na przebudowę amfiteatru. Firmy budowlane mogą składać oferty do końca kwietnia. O wyborze zwycięzcy zdecyduje najniższa cena.
Szacunkowa wartość inwestycji to 38,3 mln zł, z czego 20 mln zł wyłoży Unia Europejska, a resztę miasto. Planowany termin ukończenia prac to koniec kwietnia 2011 r.
W nowym gmachu opolskiego amfiteatru oprócz sceny przeznaczonej na imprezy muzyczne znajdzie się również muzeum polskiej piosenki. Włodarze miasta chcą w nowym obiekcie wystawiać także opery i operetki.
PAP/PulsBiznesu
Władze finansowe miasta zarekomendowały podwyżkę podatku od nieruchomości w podziemnych garażach do 6,64 zł za mkw. Do tej pory właściciel płacił jak za mieszkanie, czyli 62 grosze.
Urzędnicy tłumaczą wzrost opłat wyrokiem WSA w Białymstoku. Sąd uznał, że jeśli garaż ma wydzieloną księgę wieczystą, podlega wyższemu opodatkowaniu niż mieszkanie. - To logiczne, bo przecież garaż nie jest mieszkaniem, mówi szefowa Biura Podatków i Egzekucji Joanna Gutkowska.
- Ale skoro parking jest pod domem, to logiczny jest właśnie podatek "mieszkaniowy", tłumaczy jeden z urzędników wydziału finansowego. A inni komentują: - Miasto w kryzysie szuka dochodów. Dziesięciokrotnie wyższe opłaty to dodatkowe miliony w kasie.
Decyzje podatkowe podejmują dzielnice. Szykuje się niezły bałagan. Oto bowiem np. Śródmieście pozostaje przy 62 gr. za mkw; na Bielanach będzie 6,64 gr/mkw.
PAP/Życie Warszawy
Władze finansowe miasta zarekomendowały podwyżkę podatku od nieruchomości w podziemnych garażach do 6,64 zł za mkw. Do tej pory właściciel płacił jak za mieszkanie, czyli 62 grosze.
Urzędnicy tłumaczą wzrost opłat wyrokiem WSA w Białymstoku. Sąd uznał, że jeśli garaż ma wydzieloną księgę wieczystą, podlega wyższemu opodatkowaniu niż mieszkanie. - To logiczne, bo przecież garaż nie jest mieszkaniem, mówi szefowa Biura Podatków i Egzekucji Joanna Gutkowska.
- Ale skoro parking jest pod domem, to logiczny jest właśnie podatek "mieszkaniowy", tłumaczy jeden z urzędników wydziału finansowego. A inni komentują: - Miasto w kryzysie szuka dochodów. Dziesięciokrotnie wyższe opłaty to dodatkowe miliony w kasie.
Decyzje podatkowe podejmują dzielnice. Szykuje się niezły bałagan. Oto bowiem np. Śródmieście pozostaje przy 62 gr. za mkw; na Bielanach będzie 6,64 gr/mkw.
PAP/Życie Warszawy
Na początku minionego tygodnia złoty zaczął się umacniać. Dodatkowo dzięki Bankowi Szwajcarii frank miał powody do spadku. Udało się więc zejść do 2,9 zł za franka i wydawało się, że droga ku jeszcze niższym poziomom jest otwarta.
Koniec tygodnia przyniósł jednak zmianę zapatrywania się rynków na naszą walutę, i frank znów kosztował ponad 3 złote. A to tylko jeden tydzień. Podobne wahania mają miejsce od początku tego roku, co nie sprzyja planowaniu wydatków w domu, bo nasza rata potrafi z miesiąca na miesiąc różnić się nawet o 160 złotych.
W ubiegły piątek kurs średni NBP szwajcarskiej waluty wynosił 3,03 złotych.
KURS FRANKA SZWAJCARSKIEGO NA RYNKU FOREX OD POCZĄTKU TEGO ROKU:
Nasza rata wzrosła więc w tym okresie do 969 złotych, czyli o 8 procent.
TAK ZMIENIAŁA SIĘ RATA KREDYTU Z NASZEGO PRZYKŁADU:
To wyliczenie nie pokazuje jednak, jak z miesiąca na miesiąc ciężko nam przewidzieć ile będziemy musieli zarezerwować z domowego budżetu na spłatę raty . Na przykład gdyby spłata naszego kredytu przypadała około 17 lutego, bank zainkasowałby od nas 1059 zł, czyli o 163 zł więcej. Równocześnie, jak wynika z powyższych obliczeń, w marcu odetchnęlibyśmy nieco z ulgą, bo rata spadłaby o 90 złotych.
LIBOR coś pomoże?
Warto zwrócić także uwagę, na to jak kształtuje się nasza rata w zależności od zmian trzymiesięcznego LIBORu CHF. Co prawda jego wartość jest już bardzo niska, ale Bank Szwajcarii zapowiedział w ubiegłym tygodniu, że będzie starał się obniżyć go do 25 punktów bazowych (0,25 proc.).
Co wtedy stanie się z naszą ratą? Gdyby plan SNB (Banku Szwajcarii) powiódł się, do banku musielibyśmy wpłacić dziś o 51 złotych mniej niż w przypadku obecnego poziomu LIBORu (0,41 proc.), czyli o 5 proc. mniej.
- Zapowiedzi SNB dotyczące zejścia LIBORu do 0,25 proc. są możliwe. Nie będzie to jednak miało większego przełożenia na raty kredytów, gdyż zmiany są znikome. To nie jest to samo jak LIBOR spadał z 2 proc. do 0,5 procent.- mówi Przemysław Kwiecień z XTB.
Jak liść na wietrze
Głównym czynnikiem niepewności dla naszego kredytowego portfela pozostaje więc kurs walutowy. A z jego przewidywaniem mogą być kłopoty.
- Jeśli mówimy o kursie franka, to powinniśmy rozpatrywać także notowania euro do złotego, gdyż kursy te są od siebie zależne. Ostatnie dni pokazały, że na ryku panuje duża zmienność, a niedawne oczekiwania co do szybkiego umocnienia się naszej waluty były błędne. To, że złoty trochę zyskał, nie oznacza jeszcze zmiany trendu. - mówi Przemysław Kwiecień.
- Jedno co można stwierdzić, to fakt, że kurs złoty-frank będzie się lepiej zachowywał od kursu złoty-euro. Generalnie jednak waluty będą się poruszać jak liść na wietrze i będą zależne od wydarzeń na świecie - dodaje.
Potwierdza się więc to, o czym pisaliśmy w zeszłym tygodniu: kurs złotego będzie zależny od zachowań się giełd w Polsce i na świecie. Ostatnio sesje na GPW nie wniosły wiele optymizmu, co widać także w reakcji inwestorów walutowych. Pozostaje nam więc patrzeć nie tylko na nasze portfele, ale także na indeksy giełdowe.
Na początku minionego tygodnia złoty zaczął się umacniać. Dodatkowo dzięki Bankowi Szwajcarii frank miał powody do spadku. Udało się więc zejść do 2,9 zł za franka i wydawało się, że droga ku jeszcze niższym poziomom jest otwarta.
Koniec tygodnia przyniósł jednak zmianę zapatrywania się rynków na naszą walutę, i frank znów kosztował ponad 3 złote. A to tylko jeden tydzień. Podobne wahania mają miejsce od początku tego roku, co nie sprzyja planowaniu wydatków w domu, bo nasza rata potrafi z miesiąca na miesiąc różnić się nawet o 160 złotych.
W ubiegły piątek kurs średni NBP szwajcarskiej waluty wynosił 3,03 złotych.
KURS FRANKA SZWAJCARSKIEGO NA RYNKU FOREX OD POCZĄTKU TEGO ROKU:
Nasza rata wzrosła więc w tym okresie do 969 złotych, czyli o 8 procent.
TAK ZMIENIAŁA SIĘ RATA KREDYTU Z NASZEGO PRZYKŁADU:
To wyliczenie nie pokazuje jednak, jak z miesiąca na miesiąc ciężko nam przewidzieć ile będziemy musieli zarezerwować z domowego budżetu na spłatę raty . Na przykład gdyby spłata naszego kredytu przypadała około 17 lutego, bank zainkasowałby od nas 1059 zł, czyli o 163 zł więcej. Równocześnie, jak wynika z powyższych obliczeń, w marcu odetchnęlibyśmy nieco z ulgą, bo rata spadłaby o 90 złotych.
LIBOR coś pomoże?
Warto zwrócić także uwagę, na to jak kształtuje się nasza rata w zależności od zmian trzymiesięcznego LIBORu CHF. Co prawda jego wartość jest już bardzo niska, ale Bank Szwajcarii zapowiedział w ubiegłym tygodniu, że będzie starał się obniżyć go do 25 punktów bazowych (0,25 proc.).
Co wtedy stanie się z naszą ratą? Gdyby plan SNB (Banku Szwajcarii) powiódł się, do banku musielibyśmy wpłacić dziś o 51 złotych mniej niż w przypadku obecnego poziomu LIBORu (0,41 proc.), czyli o 5 proc. mniej.
- Zapowiedzi SNB dotyczące zejścia LIBORu do 0,25 proc. są możliwe. Nie będzie to jednak miało większego przełożenia na raty kredytów, gdyż zmiany są znikome. To nie jest to samo jak LIBOR spadał z 2 proc. do 0,5 procent.- mówi Przemysław Kwiecień z XTB.
Jak liść na wietrze
Głównym czynnikiem niepewności dla naszego kredytowego portfela pozostaje więc kurs walutowy. A z jego przewidywaniem mogą być kłopoty.
- Jeśli mówimy o kursie franka, to powinniśmy rozpatrywać także notowania euro do złotego, gdyż kursy te są od siebie zależne. Ostatnie dni pokazały, że na ryku panuje duża zmienność, a niedawne oczekiwania co do szybkiego umocnienia się naszej waluty były błędne. To, że złoty trochę zyskał, nie oznacza jeszcze zmiany trendu. - mówi Przemysław Kwiecień.
- Jedno co można stwierdzić, to fakt, że kurs złoty-frank będzie się lepiej zachowywał od kursu złoty-euro. Generalnie jednak waluty będą się poruszać jak liść na wietrze i będą zależne od wydarzeń na świecie - dodaje.
Potwierdza się więc to, o czym pisaliśmy w zeszłym tygodniu: kurs złotego będzie zależny od zachowań się giełd w Polsce i na świecie. Ostatnio sesje na GPW nie wniosły wiele optymizmu, co widać także w reakcji inwestorów walutowych. Pozostaje nam więc patrzeć nie tylko na nasze portfele, ale także na indeksy giełdowe.
Tak wynika z obserwacji PM Group Polska, międzynarodowej firmy architektonicznej zarządzającej realizacją inwestycji i zajmującą się doradztwem technicznym dla sektora prywatnego i publicznego.
Zdaniem Cona Murphy'ego, dyrektora zarządzającego PM Group Polska obecnie jest korzystny czas na inwestycje, ponieważ:
- skrócił się termin dostaw głównych materiałów budowlanych. Średni termin dostarczenia elementów stalowych na budowę trwa ok. 4 tygodnie od dnia złożenia zlecenia, podczas gdy jeszcze na początku 2008 roku termin ten wynosił od 6 do 8 tygodni.
- w porównaniu z 2008 rokiem koszty budowy metra kwadratowego obiektu przemysłowego w 2009 mogą spaść mniej więcej o 15 proc.
- widać większe zainteresowanie wykonawców uczestniczeniem w przetargach na roboty budowlane, co ma przełożenie na konkurencyjność ofert i w konsekwencji znajduje odzwierciedlenie w cenach. Na podstawie obserwacji ofert spływających do PM Group Polska można wnioskować, że aktualnie ceny spadły o ok. 4-5 proc. w porównaniu z pierwszym kwartałem 2008 roku. Tendencja do spadków cen będzie się utrzymywała przez najbliższe miesiące.
- dla inwestorów zagranicznych posiadających środki w walutach obcych, osłabienie złotego przekłada się pozytywnie na koszty realizacji inwestycji.
Zdaniem Cona Murphy'ego obecnie można zauważyć spowolnienie w procesach inwestycyjnych ze względu na sytuację na świecie, ale to chwilowe. - Polska jest nadal atrakcyjnym miejscem dla inwestycji zagranicznych. To może spowodować, że inwestorzy chociażby z branży tanich dóbr szybko zbywalnych zechcą pozostać w Polsce, zamiast przenosić swoje inwestycje na Wschód - mówi Con Murphy.
money.pl
Tak wynika z obserwacji PM Group Polska, międzynarodowej firmy architektonicznej zarządzającej realizacją inwestycji i zajmującą się doradztwem technicznym dla sektora prywatnego i publicznego.
Zdaniem Cona Murphy'ego, dyrektora zarządzającego PM Group Polska obecnie jest korzystny czas na inwestycje, ponieważ:
- skrócił się termin dostaw głównych materiałów budowlanych. Średni termin dostarczenia elementów stalowych na budowę trwa ok. 4 tygodnie od dnia złożenia zlecenia, podczas gdy jeszcze na początku 2008 roku termin ten wynosił od 6 do 8 tygodni.
- w porównaniu z 2008 rokiem koszty budowy metra kwadratowego obiektu przemysłowego w 2009 mogą spaść mniej więcej o 15 proc.
- widać większe zainteresowanie wykonawców uczestniczeniem w przetargach na roboty budowlane, co ma przełożenie na konkurencyjność ofert i w konsekwencji znajduje odzwierciedlenie w cenach. Na podstawie obserwacji ofert spływających do PM Group Polska można wnioskować, że aktualnie ceny spadły o ok. 4-5 proc. w porównaniu z pierwszym kwartałem 2008 roku. Tendencja do spadków cen będzie się utrzymywała przez najbliższe miesiące.
- dla inwestorów zagranicznych posiadających środki w walutach obcych, osłabienie złotego przekłada się pozytywnie na koszty realizacji inwestycji.
Zdaniem Cona Murphy'ego obecnie można zauważyć spowolnienie w procesach inwestycyjnych ze względu na sytuację na świecie, ale to chwilowe. - Polska jest nadal atrakcyjnym miejscem dla inwestycji zagranicznych. To może spowodować, że inwestorzy chociażby z branży tanich dóbr szybko zbywalnych zechcą pozostać w Polsce, zamiast przenosić swoje inwestycje na Wschód - mówi Con Murphy.
money.pl
średnia ocen: 4,5